piątek, 25 marca 2011

płatki śniegu tańczące z niebem

Uwielbiam wracać wolnym krokiem z treningu ze słuchawkami w uszach, rozmyślać i podziwiać piękno w rzeczach, które wymagają spojrzenia głębiej, aby to ujrzeć. Taki fajny stan zahipnotyzowania się mimowolnie. Mogłabym tak iść przed siebie i iść, nie ważne gdzie.

Potrzebuję czegoś. Staram się jak najbardziej by to osiągnąć. W większości procentach nie mam na to niestety wpływu. Może gdyby tak bardziej w to wniknąć i zmusić swój mózg do działania, próbować cały czas, to by się spełniło, kto wie. Skromnie przyznaję, że byłoby cudownie, jakby chociaż coś z moich wyobrażeń zamieniło się w rzeczywistość. Ale najpierw muszę też poznać bardziej samą siebie i rozważyć moje błędy, by ich więcej nie popełnić. Teraz jest jak jest, ale na przyszłość patrzę optymistycznie. I tak trzymać! 

Uroki wiosennej pogody nie wygrały ze mną i poszłam na trening. Oczywiście był jak najbardziej udany. Szczególnie pod koniec ostro i coś nowego. Teraz tylko mnie boli piszczel i biodro, ale nie jest źle :D 

Od dziś muszę się trzymać mojej umowy z Marceliną! Tak jak postanowiłyśmy 12 kwietnia idziemy zrobić kolczyki, a potem nagroda za silną wolę przez te 19 dni, jak same obliczyłyśmy. Łohoho, mam nadzieję, że mi się uda : )