Coraz mniej dziwię się samej sobie. że mam takie oceny a nie inne. Cały czas winiłam siebie za to, a zrozumiałam, że to poniekąd błąd. Jak tu się dobrze uczyć skoro nie ma się warunków? Motywacji też brakuje, to oczywiste. Szczerze to chciałabym trochę mieć lepszą tą sytuację w szkole. Tragicznie nie jest, ale zawsze może być lepiej. Nie jest to dla mnie tak bardzo ważne, ale miło by było. Znalazłam powody czemu tak jest. To, że wolę pójść na trening niż nauczyć się na sprawdzian to też odrębna sprawa.
Każdego dnia dowiaduję się czegoś nowego, coraz bardziej szokującego. Najlepsze, że osoby trzecie mi o tym mówią. Tak sobie myślę, czemu muszę tkwić w tym cholernym gównie już tyle lat. Ale nauczyłam się między innymi tego, że dorośli potrafią być mniej dojrzali niż dzieci.
Brakuję mi wielu rzeczy, wszystko zniknęło. Zawsze coś nadchodziło nowego, teraz nic. Może muszę trochę jeszcze poczekać a los mnie zaskoczy.
Czas leci niesamowicie. Chodzę w tym niesamowitym śnie i widzę jak mi ucieka przed oczami. Sensu nadal nie potrafię wyłapać, ale coraz mniej o to dbam. W końcu to już, zaraz, niedługo. Nawet nie poczujemy.
Nie, nie lubię patrzeć Ci w oczy po tym wszystkim. Nie lubię Cię widywać każdego dnia. Nie lubię udawać, że Cię nie znam i nie móc Ci wszystkiego wygarnąć, bo wiem, że szkoda na to moich nerwów. I tak to już by niczego nie zmieniło. Nie lubię mieć Cię jeszcze w moich snach. Zmieszanych z przeszłością i iluzją. Oraz nie lubię, gdy każdego dnia mój umysł musi chociaż raz pomyśleć o Tobie i przypominać mi jakim dupkiem jesteś a ja jaką idiotką byłam.
Fajnie, że jutro piątek : )