środa, 27 lipca 2011

huśtawka jaźni

Wdycham zatrute powietrze z każdą sekundą. Jest to diametralny odwrót przyjemności. Przez płuca przeszywa się okropny ból, kuje mnie przy każdym oddechu. Następnie cierpi cały umysł. Muszę walczyć o pokonanie tego, wiara nie może mnie opuścić. Bujam się z myślami i marzę o ziemi obiecanej. Huśtawka się nie zatrzymuję, miesza w głowie cały czas. Są tam jaźnie o których nie chce słyszeć. Rzeczywistość szepcze mi do ucha, raz pozytywnie, raz negatywnie. Mimo tego serce chce nadal. Krzyczy głośno "nie poddawaj się, zrealizuj to".

Eskapada po nieznane, ciekawe przeżycia, niezapomniane chwile, plany i pragnienia, odpoczynek od wszystkiego - to czeka mnie za 2 tygodnie. Jestem bardzo szczęśliwa na ten czas. Najchętniej bym nie wracała, ale niestety muszę. Jednak może, nie na długo? Poznam inny, zupełnie nowy zakątek świata. Nie obchodzi mnie, że jest to blisko Polski i pewnie dla większości mało atrakcyjne. Doceniam, że mam szansę gdzieś pojechać. Niemcy? Lubię to!

Daaawo tu nie pisałam. Tyle się działo ostatnio, że nie miałam zbytnio czasu. Obóz i Ostrzyce były udane. Ogólnie wakacje lecą pełną parą! Jestem również dumna z siebie, iż udaje mi się realizować moje postanowienia. Fajne uczucie, mieć świadomość, że coś zrobiłeś/aś. Został jeszcze tylko miesiąc i mam zamiar wykorzystać go jak najlepiej.

poniedziałek, 11 lipca 2011

pogarda

Dzisiejsza noc, 2:00 : Ciepłe krople łaskoczą mnie delikatnie w policzki. Nie potrafię uzasadnić tego określonym powodem. Gdzie jestem, po co i co ja tu robię - tego nie wiem. Nigdy się niestety nie dowiem. Świat jest nie zrozumiany i zawsze taki będzie. Błąkam się po przestrzeni, wdycham zatrute powietrze i szukam swojego własnego kawałka profanum. W środku pozostały szerokie wnęki czekające na wypełnienie szczerością i uczuciem. Wątpliwość je zabija, robią się coraz mniejsze. Szwy z szybkością się rozrywają, co sprawia ból przy każdej głębszej myśli. Wszystko to zamknięte jest w niewielkiej skrzynce zwanej ciałem. Ta skrzynka potrafi dobrze się kamuflować i udawać. Natomiast oni patrzą mi w oczy i nie wiedzą nic.

Oczy wzniesione ku górze,
Nade mną nieskończona otchłań.
Tam nic nie ma,
Jesteśmy uwięzieni nisko na dole.
Ja uciekam przed nimi,
Oni uciekają przede mną.
Wierzę, że gdzieś jesteś - dobry duchu,
Znajdź mnie, złap za rękę, przytul mocno i pocałuj.
A byłoby mi bardzo miło.

A teraz weselej :) Wczoraj wróciłam właśnie z obozu Karate. Nie było to samo co dwa lata temu. Jednak mimo wszystko podobało mi się. Fajne 10 dni spędzone w jednym domku z Nicole, spanie między treningami, totalne zmęczenie, odpoczynek od rzeczywistości, cioty w piżamach, I <3 sensej, kici kici na bajera, upierdliwe dzieci, zabawne sesyjki i filmiki, dużo śmiechu, imprezka przy ognisku, free hugs, złamanie dzieci, śliczny dziesięcioletni chłopak (szkoda, że nie starszy!), karaoke z Nicole - pszczółka Maja :D i dużo dużo więcej!