Jakoś nie mam siły na nic. Ta szkoła mnie zniechęca do wszystkiego, ale nie jest najgorzej. Jestem zła na siebie, że omijam dość często treningi, brakuje mi ich. Dwa razy w tygodniu to nic, jakbym wgl nie chodziła. Mam nadzieję, że nadrobię. Wczoraj rozmowa z sensejem, brązowy pas? Łohoho, jak dla mnie za wcześnie. Wolę na spokojnie za rok zdawać i mieć pewność, że na niego zasługuję.
Fajnie, że w sumie jeszcze tylko miesiąc i od połowy kwietnia ciągle będą jakieś wolne dni. Teraz mam pewność, że do końca roku bardzo szybko zleci, nawet się nie zorientuję kiedy. I potem trzecia klasa i matura. A pamiętam jeszcze ten dzień, gdy zaczynałam liceum. Wtedy było jeszcze tak fajnie. Nie miałam pojęcia, że poznam kilka osób, które coś dla mnie znaczyły i że spędzę z nimi wyjątkowe chwile. Szkoda tylko, że to już przeszłość. Ale koniec gadania o przeszłości, bo to mój największy wróg. Aktualnie jest dość pusto. Ta druga klasa dziwnie mi leci. Wszystko poszło w cholerę. Są może trzy, cztery osoby z którymi się trochę zżyłam i polubiłam, doceniam to. Kimś też bardzo się zainteresowałam w niezrozumiany dla mnie dość sposób i chciałabym tego kogoś lepiej poznać. Pozdrawiam też dziewczynki z klasy IIA :* Jest również jedna osoba, na której widok chce mi się rzygać ;-) Tak to moje drogie dzieci, uwielbienie zamieniło się w nienawiść.
Ostatnio mam bzika na punkcie zmian w sobie. Zaczęłam jeszcze bardziej interesować się moim stylem. W głowie mam milion obrazów ciuchów, dodatków i różnych kombinacji. Nawet znam osobę która ma to samo haha :* Niedługo wyjmuję kolczyka z wargi i robię nowego. Może za tydzień już, a może za miesiąc, jeszcze nie wiem. Ale potrzebuję zmiany! Ten mój mi się już znudził. Również muszę dojść choć trochę do celu zrobienia czegoś "szalonego". Choć w sumie, to aż tak szalone nie jest. Zauważyłam też, że to wszystko pomaga mi w zapomnieniu. Jest fajnym takim dodatkiem, bo wiadomo, karate i muzyki nic nie zastąpi.
58,5 - lecimy dalej.