środa, 16 marca 2011

codzienność

Jakoś nie mam siły na nic. Ta szkoła mnie zniechęca do wszystkiego, ale nie jest najgorzej. Jestem zła na siebie, że omijam dość często treningi, brakuje mi ich. Dwa razy w tygodniu to nic, jakbym wgl nie chodziła. Mam nadzieję, że nadrobię. Wczoraj rozmowa z sensejem, brązowy pas? Łohoho, jak dla mnie za wcześnie. Wolę na spokojnie za rok zdawać i mieć pewność, że na niego zasługuję. 
Fajnie, że w sumie jeszcze tylko miesiąc i od połowy kwietnia ciągle będą jakieś wolne dni. Teraz mam pewność, że do końca roku bardzo szybko zleci, nawet się nie zorientuję kiedy. I potem trzecia klasa i matura. A pamiętam jeszcze ten dzień, gdy zaczynałam liceum. Wtedy było jeszcze tak fajnie. Nie miałam pojęcia, że poznam kilka osób, które coś dla mnie znaczyły i że spędzę z nimi wyjątkowe chwile. Szkoda tylko, że to już przeszłość. Ale koniec gadania o przeszłości, bo to mój największy wróg. Aktualnie jest dość pusto. Ta druga klasa dziwnie mi leci. Wszystko poszło w cholerę. Są może trzy, cztery osoby z którymi się trochę zżyłam i polubiłam, doceniam to. Kimś też bardzo się zainteresowałam w niezrozumiany dla mnie dość sposób i chciałabym tego kogoś lepiej poznać. Pozdrawiam też dziewczynki z klasy IIA :* Jest również jedna osoba, na której widok chce mi się rzygać ;-) Tak to moje drogie dzieci, uwielbienie zamieniło się w nienawiść. 

Ostatnio mam bzika na punkcie zmian w sobie. Zaczęłam jeszcze bardziej interesować się moim stylem. W głowie mam milion obrazów ciuchów, dodatków i różnych kombinacji. Nawet znam osobę która ma to samo haha :* Niedługo wyjmuję kolczyka z wargi i robię nowego. Może za tydzień już, a może za miesiąc, jeszcze nie wiem. Ale potrzebuję zmiany! Ten mój mi się już znudził. Również muszę dojść choć trochę do celu zrobienia czegoś "szalonego". Choć w sumie, to aż tak szalone nie jest. Zauważyłam też, że to wszystko pomaga mi w zapomnieniu. Jest fajnym takim dodatkiem, bo wiadomo, karate i muzyki nic nie zastąpi.


58,5 - lecimy dalej.