sobota, 2 kwietnia 2011

żyję w plastikowej butelce

Szkoda, że nie można skasować za pomocą jednego guzika niektórych wspomnień. Nie lubię, gdy wszystko nagle mi się przypomina. Przykre jest to, że mi szkoda, a druga osoba ma mnie w dupie. Przykre i zarazem irytujące. Nie mogę nadal uwierzyć w tą nagłą zmienność u ludzi. Chciałabym się urodzić wcześniej. Wtedy może było gorzej pod niektórymi względami, ale kontakty międzyludzkie były przynajmniej lepsze i prawdziwsze. Teraz większość spada na dno. Wszystko robi się coraz bardziej sztuczne i bez wartościowe. Gospodarka, kultura, technologia itp. się rozwija, ale społeczeństwu najwyraźniej to nie służy. Biorąc pod uwagę mój charakter i to jaka jestem, nie potrafię być tutaj naprawdę szczęśliwa.

Dzisiaj męczący, choć miły dzień. Najpierw trudny i wkurzający dojazd do Oliwy w celu odwiedzenia babci, a potem lansowanie się z Olą w gb :* Wymieniłyśmy się prezentami, zjadłyśmy lody, jarałyśmy się amerykańskimi słodyczami, pogadałyśmy! Następnie krótki wypad do mnie i jedzenie z kolei niemieckich słodyczy. Więc tak czy inaczej, mojej diecie mogę dziś powiedzieć bon voyage.

Mam już mojego pięknego nowego kolczyka! Ogólnie fajnie jest jak koleś ci przekuwa to samo miejsce dwa razy i wgl, ale ważne, że jest. Myślę, że wyglądam nie nieźle. Aczkolwiek lepiej niż z poprzednim. Tym którym się nie podoba to trudno.

Jutro z rana śmierdząca matma, potem odwiedziny osobnika ze złamaną nogą a na koniec spotkanko z Hanią!<3 Więc to będzie bardzo dobre zakończenie weekendu.