poniedziałek, 11 kwietnia 2011

otchłań

Patrzę w lewo, nic. Patrzę w prawo, również nic. Gdzie się wszystko podziało? Tego nie wiem. Gdy każdego dnia się budzę, zastanawiam się, po co to wszystko? Czemu musimy tak ciężko pracować na przyszłość, która i tak będzie tylko chwilą i zaraz minie? W moim życiu jest jedna rzecz, której się naprawdę boję. Moje plany cały czas stoją pod znakiem zapytania. Zrobię wszystko, by się udało. Jest to dla mnie bardzo ważne. Cieszę się, że mam jakiś wymierzony cel. Tylko muszę na to zapracować i nie tylko. Tu niestety potrzeba też odrobiny szczęścia, na które mam cichą nadzieję. Jestem gotowa zrobić to nawet dzisiaj, w tej chwili. Mam odwagę by stawić czoło wszystkim przeszkodą, które by mnie tam czekały. To moja jedyna szansa. Nie mam w głowie innych wizji, które mogłyby to zastąpić.


Już od dłuższego czasu staram się żyć innym, nowym i lepszym dla tego otoczenia sposobem myślenia. Nie powiem, w większości udaję mi się i uwielbiam to. Tu jednak trzeba być kimś innym, kimś nieznanym samemu sobie. Nie mam innego wyjścia. Przyznaję, jest to dość trudne dla mnie, ale nie aż tak że nie możliwe. Moja osobowość i charakter zostały tak skonstruowane, że patrzę na wszystko inaczej. Teraz uczę się stosować opcji "obrócenia o 180 stopni".

Notka pisana po części na prośbę Aśki, która stwierdziła, że bardzo lubi czytać mojego bloga i jednocześnie nawołuję ją również do pisania. Jest mi miło :D 
Czekam na moje magiczne coś do włosów i niesamowicie się cieszę, że już wolne! Dzisiaj byłam zmuszona iść do szkoły dwoma sprawdzianami. Ledwo już siedziałam, patrząc na (prawie) wszystkich i w myślach mówiąc sobie jedno słowo : żal. W takich momentach jestem z siebie niezmiernie dumna. Uważam, że mam z czego. 
Jutro kino, środa wbija Zagoor, na zakupy też trza się wybrać, pokupować ciuszki i wglwglwgl :))))


Nieznana przestrzeń między mną a wielkim światem.