Zamykam oczy, wyobrażam sobie inne miejsce, otwieram i nadal tu się znajduję. Jestem zagubionym więźniem. Szukam sposobu ucieczki, lecz nie potrafię go znaleźć. Nie czuję się bezpiecznie. Policzki mam mokre i trzęsę się ze strachu. Otacza mnie zło i nienawiść. Pomijając to, nadal widzę światełko szczęścia. Gdzieś tam daleko, które na mnie czeka. Z resztkami sił wierzę, że je odnajdę. Nie dziś, nie jutro, ale kiedyś na pewno. Na razie jestem zmuszona żyć w tym bagnie. Odsiaduję swój wyrok za niepopełnione zbrodnie. W końcu, kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe?
Oczywiście dobrze długo być nie mogło. Wszystko po kolei się psuje. Ucieka sprzed oczu z nieznanych mi przyczyn. Śnią mi się moje wyobrażenia i obawy. Mam nadzieję, że to nie są przepowiednie na najbliższą przyszłość. Nie rozumiem tego i nigdy nie zrozumiem. Przykro, że tak jest. Niestety nie jestem jakimś supermanem i świata oraz ludzi nie zmienię. Jedyne co pozostało, to pogodzić się z tym.