- Wiecie co? Tak bardzo Wam zazdroszczę tego, że urodziliście się w tych czasach, w którym było Wam dane się urodzić. Obdarowaliście siebie wzajemną miłością, której nic nie było w stanie zniszczyć. Zestarzeliście się razem, przez większość życia mieliście u boku tą ukochaną osobę, której ufacie. W zdrowiu i chorobie, póki śmierć Was nie rozłączy. Przeżyliście te czasy, w których ja bym chciała żyć. Czasy, kiedy ludzie bardziej siebie doceniali i szanowali, zabawą były tańce trzymając się za ręce przy płytach winylowych kręcących się w koło na gramofonie, bez alkoholu, papierosów, narkotyków i przypadkowego seksu, wszystko było trudniejsze co sprawiało, że jest bardziej cenne, można było liczyć na czyjąś pomoc a każdego dnia w powietrzu grała melodyjnie muzyka, którą zastąpiło coś innego. Te piosenki podczas słuchania zapierają mi dech w piersiach, pozwalają bym mogła poczuć się jakbym urodziła się kilkanaście/kilkadziesiąt lat wcześniej oraz zatęsknić za czasami, które już dawno minęły i tak naprawdę ich nie znam."
To są dwie dekady, jedna granica. Trochę za późno, by być naprawdę szczęśliwym. Nie pasuje mi to, to nie tutaj powinnam być, nie teraz. Nawet, gdy marzenia staną się rzeczywistością, zawsze będzie czegoś brakować. To jest nieosiągalne, poszło z dymem. Aktualnie istnieje inne życie, buntuję się coraz bardziej. Świat idzie do góry, coraz więcej możliwości. A ludzie? Schodzą na psy. Wierzę, że pozostały jeszcze osoby, które odczuwają to samo i również źle im wyznaczono termin porodu. Przekonania, które mi towarzyszą są staroświeckie i obce dla naszego społeczeństwa. Pożądam od życia czegoś zupełnie innego i wiem, że tego nie dostanę. Za daleko w tyle, by sięgnąć. Światem teraz rządzi głupota. Głupieje on razem z ludźmi, z pokolenia na pokolenie, nie mówiąc już o tym co będzie kiedyś. Wybieram zatem sterczenie z boku spoglądając tylko ukradkiem.