Przezywam bolesna milosc. Milosc do swiata. Nie potrafie opisac tego stanu. Polknelam klucz do wszelakich bram. Nieustannie mijam sie z wiatrem. Czuje jak mnie dotyka i pociesza swa obecnoscia. Ludzie wariuja razem ze swiatem, nic tego nie powstrzyma. Nie pasuje mi to, nie tego oczekuje. Trudno pogodzic sie ze swiadomoscia, ze sie juz za pozno. Zabraklo miejsca na szczerosc, uczucia i szacunek. Teraz swiatem rzadzi cos innego. Nie pojme tego nigdy.
Samotny duch, uwieziony w malej celi:
- Pragne wolnosci i pokoju, uciec stad i nigdy nie wrocic, poznac bratnia dusze, uwierzyc w przyjazn i milosc, czy to tak wiele?
Po drugiej stronie krat, rzeczywistosc slucha z zaciekawieniem i mowi:
- Obawiam sie, ze na to juz za pozno. Zatem nie martw sie. To tylko sen. Snisz sobie beztrosko, a kiedy sie obudzisz, nic cie juz nie bedzie obchodzilo. Teraz baw sie tym co masz, najmocniej jak tylko potrafisz.
Hmm, jestem juz tydzien w Niemczech. Dopiero teraz zdalam sobie z tego sprawe. Juz na samym wejsciu doznalam przygod. Najpierw kilkudniowy szalony pobyt w Berlinie - wielkie centrum, wielogodzinne zwiedzanie, mnostwo fajnych ludzi, pelno spojrzen, piekne miasto w nocy, dobra impreza i wiele wiecej! Teraz nieco spokojniejsze miasto Kiel, jestem tu dopiero kilka dni a juz poznalam pare osob :D Uwielbiam ludzi z zagranicy, rozmawiac w innym jezyku i poznawac w pewien sposob swiat. Ciesze sie chwila obecna i pragne jak najdluzej zatrzymac ten czas.