wtorek, 19 czerwca 2012

na przestrzeni serca i rozumu

Dziwię się, dziwię i nadziwić się nie mogę. Niesamowite, że ten czerwiec jest tak pięknym i łaskawym dla mnie miesiącem. Każdy dzień, szczególnie teraz, jest jak lekcja dzięki której można wiele się nauczyć. Ostatnio odkryłam nowe pasje, marzenia czy też zamienniki tych aktualnych, pożądania oraz chęci do robienia rzeczy, o których bym w życiu nie pomyślała. Teraz wiem, że choćby jedna chwila może tak wiele zmienić w naszym życiu. Mi do tej pory te 19 dni czerwca ostro namieszały w głowie. Ale widocznie tak miało być. Zrozumiałam, że przez pewien krótki okres oszukiwałam samą siebie i robiłam coś na przymus. Wiem teraz też, że ciężko jest się określić w tak młodym wieku i powiedzieć pewnie czego się chce od życia. Również jakiekolwiek wątpliwości odpłynęły wraz z falami morza w szybkim tempie. Te wątpliwości zastąpiło pożądanie i pokusa, której zazwyczaj ulegam. Niestety nie wykorzystałam tych chwili do maksimum, a teraz żałuję. I czekam jak dureń na kolejną szansą, która nie wiadomo, czy się pojawi. Poznaję cały świat, co tak bardzo kocham. Nie mogę pogodzić się z tym, że to już końcówka i będę musiała powrócić do rzeczywistości. Teraz każdego dnia ciągnie mnie, by wyjść z domu. Kiedy idę ulicą, moje oczy i uszy nacieszyć się nie mogą. To jeden z najpiękniejszych widoków jakie kiedykolwiek widziałam. Skoki, śpiewanie, śmianie się, krzyki - wiem, że to nic takiego, ale dla mnie to cud, a gdy go widzę łzy napływają mi do oczu wraz z żalem do świata za to, że te chwile za sekundę pękną jak bańki mydlane. Jestem pewna, co muszę zrobić w życiu - po prostu odnaleźć na świecie swoje miejsce, gdzie ludzie wokół będą sprawiać, że się śmieję tak samo jak teraz i jeszcze mocniej.

Czuję się jakbym zdradzała samą siebie. Serce z rozumem kłócą się, jednak w moim przypadku zawsze serce wygrywa. Nie jest to odpowiedni moment na niepewność co do swoich pragnień, ale nie mam zamiaru na siłę tego wyrzucać. Pójdę tam, gdzie serce mnie zaprowadzi, czyli tam gdzie najbardziej będę chciała. Chcę spróbować, ale jak nie wyjdzie to przynajmniej mam teraz wyjście awaryjne. Tylko najgorszą rzeczą jest to, że jeszcze nie wiem która opcja uszczęśliwiła by mnie najbardziej.

Śpię nieustannie z dnia na dzień. Może nie koniecznie w ciepłym łóżku z kołdrą i poduszką. Ja zasnęłam we własnym ciele. Moim posłaniem są pasje, dzięki którym mogę zapomnieć o tym, czego najbardziej mi brakuje w życiu. Steruję ciałem pod przymusem, które działa jak maszyna. Robi rzeczy, których nie chce, by tylko nie odstawać od "normalności" i by brać nadal udział w tym śmiesznym teatrzyku dla kukiełek. Dzisiaj zasnęłam w większym stopniu, co było dość przerażającym doświadczeniem. Czy można zasnąć na stojąco z otwartymi oczami mówiąc do kogoś i potem nie pamiętać co tak się naprawdę w tym czasie działo? Najwidoczniej. To był moment, który można nazwać brakującym puzzlem do całej układanki. Ten kto nie wierzy, niech nie wierzy. Mam jednak cichą nadzieję, że ktokolwiek rozumie o co mi naprawdę chodzi. 

Po przeczytaniu pewnej książki zrozumiałam, że dostałam intrygujący talent, który z jednej strony mi pomaga a z drugiej bardzo przeszkadza. Zazdroszczę ludziom, którzy żyją w normalny sposób, nie tracąc czasu na myślenie skąd się ten świat wziął i kim jesteśmy. Jeździmy w korkach, biegamy na autobusy, chodzimy do szkoły, by potem móc iść do pracy po to by zarabiać na każdy kolejny dzień, który i tak za moment zamieni się w przeszłość. Nie wiemy po co to robimy, nic nie wiemy. My nawet nie wiemy czym to "życie" nasze jest. Nie potrafię idąc gdzieś lub jadąc autobusem nie spojrzeć chociaż na moment w górę. W to niebo, gdzie podobno trafiają dusze po śmierci. Tak naprawdę, nikt tego nie wie i nigdy się nie dowie. Urządzamy niepotrzebny pościg z czasem. On nawet nie istnieje, tylko nasze zegarki cykają. To my przemijamy, nie mamy pod sobą stałego gruntu, aż w końcu całkowicie znikamy. Patrzę na wszystko zupełnie inaczej, nawet w zwykłym drzewie potrafię dostrzec cud. Moją pietą Achillesa jest przemijanie, wiem również, że wyobrażenia i wspomnienia są w jakiś magiczny sposób ze sobą powiązane. A tym całym talentem jest zdolność do dziwienia się światem.